logoPOlogoSejmlogoPlogoEPL

logoPO

 

październik 2013

 

SYSTEM HANDLU EMISJAMI – HAMULEC EUROPEJSKIEJ GOSPODARKI

 

Debata odbyła się 7 października 2013 r. w Strasburgu. Poruszono ważny temat z punktu widzenia Europy – kwestia dotycząca Systemu Handlu Emisjami (ETS). Rozmowa nad stanem europejskiego rynku dwutlenku węgla w roku 2012 jest dobrym wstępem do dyskusji nad kształtem reformy całego systemu.

 


Przede wszystkim nie można zgodzić się z zapowiedziami płynącymi ze strony Komisji, jak najszybszego przedstawienia odpowiednich aktów prawnych, które miałoby się odbyć bez przeprowadzenia dogłębnej analizy wpływu i konsultacji sektorowych. Niedopuszczalne jest również powoływanie się w szerokiej dyskusji na dokumenty, które nie zostały zaakceptowane w Radzie tj. plan działania prowadzący do przejścia na gospodarkę niskoemisyjną do roku 2050 oraz na plan w zakresie energii do roku 2050.
Wszelkie rozwiązania podważające płynność mechanizmu ETS należy uznać za bezpośrednie nawiązania do backloadingu i set-aisde, które mogłyby być wykorzystywane wielokrotnie w charakterze ingerencyjnym, gdyby uznano, że cena certyfikatów emisyjnych jest np. zbyt niska. Stąd jest już tylko krok do uznaniowej próby określenia ceny jednego certyfikatu, poniżej której Komisja miałaby prawo interwencji. Można także polemizować z prognozami mówiącymi, że bez reformy ETS istniejąca rynkowa nadwyżka uprawnień będzie rosła w sposób nieprzerwany do roku 2020. W tym przypadku zupełnie nie bierze się pod uwagę faktu, że jeśli w krótkim czasie udało by się pobudzić unijną gospodarkę, to nadwyżka zostałaby w naturalny sposób skonsumowana przez rozwijający się przemysł.
W tej sytuacji szczególnie niebezpiecznie brzmią zapowiedzi Komisarz ds. Klimatu – C.Hedegaard, która łączy reformę sytemu ETS z wyznaczeniem przez Komisję wiążących celów redukcyjnych i nowym zdefiniowaniem ram polityki klimatyczno-energetycznej do roku 2030. To przykre, że dzieje się to w sytuacji, gdy następuje zjawisko masowej ucieczki emisji, brak jest ogólnoświatowego porozumienia klimatycznego, a niektóre gałęzie europejskiej gospodarki znajdują się w fazie zaniku. Taka taktyka jest drogą donikąd, bo jak na razie to tylko Europa narzuca sobie pętlę ograniczeń, podczas gdy inni światowi emitenci nie chcą podjąć praktycznie żadnych konkretnych zobowiązań redukcyjnych.